LUONTO, MELISSA DARWOOD

Gdybym miała opisać książkę "Luonto" jednym słowem powiedziałabym: niesamowita. Gdybyście dali mi pięć słów powiedziałabym o niej: oryginalna, wciągająca, dająca do myślenia. Gdybym miała ułożyć jedno zdanie brzmiałoby ono tak: Koniecznie przeczytajcie tę książkę!

Tytuł oryginału: Luonto
Autor: Melissa Darwood
Seria: ----
Liczba stron: 316
Tłumaczenie: ----
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 26 kwietnia 2017
Podczas trzęsienia ziemi siedemnastoletnia Chloris zostaje uratowana przez monstrualne ptaszysko. Orzeł jest Homanilem - dwudziestoletnim chłopakiem o imieniu Gratus. Zabiera dziewczynę do Luonto - osady, będącej odpowiednikiem biblijnej arki. Homanile żyją pod ludzką postacią, lecz gdy do głosu dochodzą silne emocje, ulegają przemianie w zwierzęta. 
Między Chloris a Gratusem rodzi się zakazane uczucie. Jaką misję mają do spełnienia Homanile? Czy związek człowieczej dziewczyny z Homanilem ma szansę na przetrwanie? 

Koniec świata nadchodzi. Żywioły pragną zemsty. A może nic nie jest takie, jakim się wydaje...
Wolisz poznać gorzką prawdę czy upajać się słodkim kłamstwem?
- Wydawnictwo Filia 

Fantasy to mój ulubiony gatunek, więc bardzo skrupulatnie wybieram z niego książki. Niestety coraz trudniej jest mi coś znaleźć. Czytając opisy z okładek nieustannie mam wrażenie, że autorzy powielają wzajemnie schematy. "Luonto" to zdecydowanie najbardziej oryginalna powieść, po jaką w ostatnim czasie sięgnęłam. Nie spotkałam się do tej pory z książką gdzie głównym wątkiem byłaby ekologia i natura, a właśnie o tym opowiada historia Melissy Darwood. Niezwykle poruszyły mnie opisy katastrof ekologicznych, czy np. uboju drobiu. Czytając je czułam się winna i chciałam jak najszybciej coś z tym zrobić. Mimo, że zdawałam sobie sprawę z tego, że sytuacja ekologiczna na świecie nie wygląda dobrze, bardzo mnie uderzyło, jak ogromnym jest ona problemem. Fabuła "Luonto" jest jednak nie tylko oryginalna i pouczająca, ale też niezwykle wciągająca. Czytałam ją z zapartym tchem i nie mogłam się od niej oderwać. Całkowicie pochłonęły mnie losy głównych bohaterów - Gratusa i Chloris. 
Muszę przyznać, że na początku zupełnie nie polubiłam się z Chloris. Chodziłam i narzekałam jak bardzo mnie ona denerwuje. Ta dziewczyna była tak wielką ignorantką i histeryczką, że miałam ochotę nią porządnie potrząsnąć. Nie jest to jednak zarzut, bo ewidentnie miała taka być. Miło było za to śledzić jej zmianę wraz z rozwijaniem się fabuły. Z kolei Gratus to zupełnie inna bajka. Pokochałam go od pierwszego spotkania i niezwłocznie dodałam do listy literackich mężów. 

Mniej więcej w połowie książki nastąpił ogromny zwrot akcji, który dosłownie wbił mnie w fotel. W pewnym momencie zupełnie nie wiedziałam co czytam i miałam wrażenie, że gdzieś pominęłam parę rozdziałów lub trafiłam na książkę z błędem. Autorka wprawiła mnie w tak wielkie osłupienie, że moja szczęka sięgała podłogi. Trochę zawiodło mnie natomiast zakończenie, bo spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Mimo to myślę, że jest ono takie jak powinno być. Każde inne nie niosłoby takiego przesłania. 


Warta wspomnienia jest także okładka "Luonto", która zdecydowanie jest jedną z ładniejszych, jaką posiadam w swojej biblioteczce. Kolejny raz Wydawnictwo Filia nie zawiodło i stworzyło piękny projekt do pięknego wnętrza. 

Tak, więc zamiast czytać teraz moje podsumowanie wstańcie sprzed komputera, czy telefonu i biegnijcie do biblioteki lub księgarni, aby jak najszybciej zapoznać się z "Luonto"!



3 komentarze:

  1. Ta książka była cudowna! <3 Też zbierałam szczenę z podłogi po tym zwrocie ;p Zgadzam się z Tobą co do zakończenia - musiało takie być, że by przesłanie trafiło.

    zabookowanyswiatpauli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Autorka jest Polką?! I że napisała taką dobrą książkę? :O Muszę to przeczytać! xd

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedna z najlepszych książek jakie kiedykolwiek przeczytałam! :)
    Pozostałe książki Melissy także są godne polecenia :)

    Ewelina z My fairy book world

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.