TYSIĄC POCAŁUNKÓW, TILLIE COLE
Autor: Tillie Cole
Seria: ----
Liczba stron: 427
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 17 maja 2017
Chłopak i dziewczyna. Uczucie powstałe w jednej chwili, pielęgnowane później latami. Więź, której nie był w stanie zniszczyć ani czas, ani odległość. Która miała przetrwać już do końca. A przynajmniej tak zakładali.
Kiedy siedemnastoletni Rune Kristiansen wraca z rodzinnej Norwegii do sennego miasteczka Blossom Grove w stanie Georgia, gdzie jako dziecko zaprzyjaźnił się z Poppy Litchfield, myśli tylko o jednym. Dlaczego dziewczyna, która była drugą połową jego duszy i przyrzekła wiernie czekać na jego powrót, odcięła się od niego bez słowa wyjaśnienia?
Serce Rune’a zostało złamane, gdy dwa lata temu Poppy przestała się do niego odzywać. Jednak, gdy chłopakowi przyjdzie odkryć prawdę, jego serce rozpadnie się na nowo.
- Wydawnictwo Filia
"Tysiąc pocałunków" to na pozór zwykły romans z niczym niewyróżniającą się fabułą. Ma jednak w sobie to coś, co sprawiło, że od pierwszych stron się w nim zakochałam. Czasem już po rozpoczęciu książki czytelnik wie, że skradnie ona jego serce. I tak było ze mną w tym przypadku. Autorka "złapała" mnie w swoje sidła i trzymała w nich aż do miażdżącego epilogu. Mimo, że zakończenie było przewidywalne, a od samego początku właściwie nic mnie w tej książce nie zaskoczyło, równocześnie bardzo się w nią wciągnęłam. Nie mogłam się oderwać od historii Rune'a i Poppy i czytałam ją z zapartym tchem.
Po skończeniu powieści byłam roztrzęsiona. Tillie Cole wzbudziła we mnie tak wiele sprzecznych emocji, że po przewróceniu ostatniej strony dosłownie nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Miałam ochotę śmiać się i płakać jednocześnie, z dużym naciskiem na to drugie. Zresztą nie zdarzyło mi się wcześniej, żebym płakała przez dokładnie całą książkę, tak jak w tym przypadku. Momentami wręcz "ryczałam". Nawet w miejscu publicznym nie potrafiłam się powstrzymać od szlochania. Ludzie w autobusie i w szkole dziwnie się na mnie patrzyli...Po następną książkę sięgnęłam dopiero parę dni później, bo złapał mnie ogromny kac książkowy. Był to dopiero trzeci taki przypadek (dwa poprzednie to oczywiście "Promyczek" i "Gus").
"Tysiąc pocałunków" nie jest moim pierwszym spotkaniem z Tillie Cole. Wcześniej czytałam dwie powieści jej autorstwa: "Raze" i "Reap". Obie książki mi się podobały, ale były to erotyki, do których podchodzę specyficznie. Traktuję je jako odskocznię. Moim zdaniem jest ogromna przepaść między stylem pisarskim w erotykach i romansach. Dlatego obawiałam się, czy autorka poradzi sobie z czymś znacznie poważniejszym niż opisanie scen miłości. Zaskoczyła mnie jednak bardzo pozytywnie i udowodniła, że potrafi pisać również na poważniejsze tematy. Cała powieść zawiera tak wiele wzruszających cytatów, że mogłabym poświęcić im osobny post. Nadały one książce niezwykły klimat. Mam jednak wrażenie, że trochę przesadziła i w normalnym życiu ludzie nie zwracają się do siebie tak, jak robili to główni bohaterowie. Ich wypowiedzi wydawały mi się momentami zbyt uroczyste i głębokie.
"Tysiąc pocałunków" to piękna historia o miłości, która na lata pozostanie w mojej pamięci. Bardzo serdecznie Wam ją polecam!
"Tysiąc pocałunków" nie jest moim pierwszym spotkaniem z Tillie Cole. Wcześniej czytałam dwie powieści jej autorstwa: "Raze" i "Reap". Obie książki mi się podobały, ale były to erotyki, do których podchodzę specyficznie. Traktuję je jako odskocznię. Moim zdaniem jest ogromna przepaść między stylem pisarskim w erotykach i romansach. Dlatego obawiałam się, czy autorka poradzi sobie z czymś znacznie poważniejszym niż opisanie scen miłości. Zaskoczyła mnie jednak bardzo pozytywnie i udowodniła, że potrafi pisać również na poważniejsze tematy. Cała powieść zawiera tak wiele wzruszających cytatów, że mogłabym poświęcić im osobny post. Nadały one książce niezwykły klimat. Mam jednak wrażenie, że trochę przesadziła i w normalnym życiu ludzie nie zwracają się do siebie tak, jak robili to główni bohaterowie. Ich wypowiedzi wydawały mi się momentami zbyt uroczyste i głębokie.
"Tysiąc pocałunków" to piękna historia o miłości, która na lata pozostanie w mojej pamięci. Bardzo serdecznie Wam ją polecam!
Od pewnego czasu mam ogromną ochotę na tę książkę, a teraz jeszcze większą. Muszę ją mieć! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam, mam i już się nie mogę doczekać, kiedy znajdę więcej czasu, aby ją w końcu przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać prozę Tillie Cole.
OdpowiedzUsuńMiałam bardzo podobne wrażenia, szczególnie co do sposobu wypowiadania się bohaterów. Ich podniosłe wypowiedzi były mało realistyczne, ale książkę wspominam bardzo pozytywnie. Było to moje pierwsze spotkanie z autorką, ale na pewno nie ostatnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Ach te wyciskacze łez :)
OdpowiedzUsuńJuż czeka na swoją kolej, mam nadzieję, że i ja o niej długo nie zapomnę :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki :D Już niedługo będę mogła ją przeczytać, bo biorę udział w Book Tour z jej udziałem :D
OdpowiedzUsuńzabookowanyswiatpauli.blogspot.com