FALLEN CREST. RODZINA, TIJAN
Autor: Tijan
Seria: Fallen Crest Hihg (#2)
Liczba stron: 360
Tłumaczenie: Barbara Kardel -Piątkowska
Wydawnictwo: Kobiece
Samantha i Mason są w sobie szaleńczo zakochani. Wydaje się, że nic nie stanie na drodze ich miłości, jednak pojawia się problem, bo nie wszyscy akceptują ten związek.
Matka Samanthy to typ kobiety, która nie powstrzyma się przed niczym, aby osiągnąć to, czego pragnie. Analise robi wszystko, by rozdzielić parę. Dopuszcza się nawet szantażu i stawia Sam ultimatum.
Kiedy wspomnienia z przeszłości wracają do niej z pełną siłą, dziewczyna musi znaleźć w sobie dość odwagi, by sprzeciwić się matce. Jeśli się zawaha, przyszłość Masona będzie przesądzona.
Czy Mason będzie walczył o ich miłość? Czy Samantha znajdzie w Fallen Crest kochającą rodzinę, jakiej nigdy nie miała?
- Wydawnictwo Kobiece
Z twórczością Tijan miałam styczność przy dwóch książkach: Fallen Crest. Akademia oraz Antybrat. Druga z nich bardzo mi się podobała. Pierwsza- niekoniecznie. Posiadała, według mnie, wiele wad. Momentami nie miała sensu. Mimo to sięgnęłam po jej kontynuację. Byłam bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów.
Większość bohaterów nie zmieniła się za bardzo w tej części. Jedynie Sam uległa przemianie i to o sto osiemdziesiąt stopni. W tomie pierwszym można ją określić jako "badass". Nie dawała sobą "pomiatać" i potrafiła się odgryźć, kiedy była taka potrzeba. Jednak w drugiej części straciła swoją drapieżność. Ciągle płakała i nie potrafiła sobie poradzić w żadnej trudniejszej sytuacji. Zupełnie nie widziałam już u niej charakterku, za który tak bardzo ją polubiłam. Wielka szkoda, bo sposób, w jaki została wykreowana był dużym atutem.
Drugi tom serii Fallen Crest jest zdecydowanie mniej
absurdalny, niż pierwszy. Nie pojawiają się tutaj sytuacje niczym z książek fantasy. Jest on
też mniej chaotyczny. Nie musiałam się cofać o kilka stron, żeby zrozumieć co się wydarzyło,
tak jak to miało miejsce w przypadku Fallen Crest. Akademia. Cieszę się, że Tijan to zmieniła.
Bardzo podobał mi się wątek rodziny wpleciony w fabułę. Autorka w ciekawy sposób pokazała, że nie są potrzebne więzy krwi, aby dbać o siebie nawzajem. Chyba każdy może pozazdrościć więzi pomiędzy Sam, Masonem, Loganem i Natem. Dodatkowo, podobnie jak w tomie pierwszym miłość nie odgrywa
tutaj głównej roli. Tijan skupiła się bardziej na relacji Sam z matką,
tajemnicach z przeszłości oraz wcześniej wspomnianym ukazaniu rodziny.
Większość bohaterów nie zmieniła się za bardzo w tej części. Jedynie Sam uległa przemianie i to o sto osiemdziesiąt stopni. W tomie pierwszym można ją określić jako "badass". Nie dawała sobą "pomiatać" i potrafiła się odgryźć, kiedy była taka potrzeba. Jednak w drugiej części straciła swoją drapieżność. Ciągle płakała i nie potrafiła sobie poradzić w żadnej trudniejszej sytuacji. Zupełnie nie widziałam już u niej charakterku, za który tak bardzo ją polubiłam. Wielka szkoda, bo sposób, w jaki została wykreowana był dużym atutem.
Według mnie Fallen Crest. Rodzina jest dużo lepsze od
poprzedniego tomu. Mam wrażenie, jakby autorka zmieniła lub poprawiła wszystko, co mi wcześniej nie pasowało.
Czytając tom pierwszy męczyłam się. Tym razem tak nie było. Mogę zdecydowanie polecić Wam tę książkę!
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Kobiece
Zgadzam się, drugi tom lepszy od pierwszego i nie mogę doczekać się trzeciego :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Ja też nie mogę się doczekać :)
UsuńMiałam tak samo, że Antybrat podobał mi się bardziej - chociaż obie książki mają swoje wady i nie jest doskonałe. Jednak przyjemnie mi się ją czytało. Z chęcią też sięgnę po drugą część. :)
OdpowiedzUsuńChyba żadna książka nie jest bez wad... Zdecydowanie warto sięgnąć po drugą część
Usuń